Tak, zostałam nominowana do bookchallenge, tak – nic z tym nie zrobiłam, tak wiem – przerwanie łańcuszka grozi powszechną epidemią, karaluchami w domu, a przede wszystkim nieszczęściem. Serio? Nominowała mnie Madzia, z którą codziennie dzielę rzeczywistość pracową. Magda, kobieta pragmatyczna, na moją skrzywioną minę i ogólną niechęć do wyzwań i deklaracji, zareagowała smutkiem i powiedziała, żebym chociaż tylko dla niej napisała taką listę. Magdo Bożeno (sic!) to dla Ciebie i dla wszystkich, którzy czytają booklove. Cała reszta fejsbuka może czuć się uwolniona od moich inspiracji 🙂
W przeciwieństwie do Patrycji mnie absolutnie zauroczyła koncepcja, w której ludzie przesyłają sobie listy książek dla siebie ważnych. „Kubuś Puchatek”, „Mistrz i Małgorzata”, „Potop” i Sapkowski na jednej liście? Że bigos? Że misz masz? Że bałagan? Nawet, jeżeli ktoś nie czyta, a tylko jednorazowo przypomniał sobie, choć jedną z tych książek, choć jednego bohatera, którego pokochał, choć jedną ulotną myśl („wow, aż tyle w życiu przeczytałem!” 😛 ), to było warto! Gadajmy o książka ile wlezie, od czegoś trzeba zacząć…
Polska czytająca, czyli odpowiedź Patrycji na bookchallenge
Oto moja lista. Nie mam pamięci słonia, dlatego nie będzie tu prehistorii. Wypisuję książki, które czytałam z przyjemnością, odkładałam na półkę z żalem, polecałam wszystkim, którzy chcieli coś przeczytać.
- Ryszard Kapuściński „Heban” – bo wtedy okazało się, że całe życie chciałam być reporterem.
- Grażyna Plebanek „Dziewczyny z Portofino” – bo to książka o naszych warszawskich dziewczynach.
- Joanna Chmielewska „Lesio” – bo z mamą czytałyśmy na głos i na głos się śmiałyśmy.
- Łukasz Modelski „Dziewczyny wojenne” – bo nikt nie pisał tak beztrosko o tak zatroskanych czasach.
- Mario Vargas Liosa „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” – bo kobieta to diabeł.
- Mariusz Szczygieł „Gottland” – bo poznałam Czechów i Szczygła i wiem, ze ta znajomość będzie trwać.
- Marek Hłasko „Pierwszy krok w chmurach” – bo Hłasko to Hłasko i tak już zostanie.
- Jacek Hugo – Bader „Biała gorączka” – nigdy wcześniej i już nigdy później, nie czułam tak ostrego smrodu wodki czytając książkę.
- John Steinbeck „Na wschód ode Edenu” – pamiętam, że nigdy wcześniej (w tamtym okresie) nie przeczytałam nic tak długiego i tak wciągającego.
- Gabriel Garcia Marquez „Sto lat samotności” – bo czas w niej płynął szybko i wolno jednocześnie.