Kiedy Anna Bikont zaczyna dokumentację do swojej książki, którą potem zatytułuje “Sendlerowa. W ukryciu”, ma raczej sprecyzowane wyobrażenie na temat tego o czym będzie pisać. Przypadkiem zaczyna grzebać w biografii jednej z bohaterek – Ireny Sendlerowej i ze zdumieniem stwierdza, że niemal w każdej historii o tej sympatycznej staruszce bardzo wiele szczegółów się nie zgadza …
-
-
Elegia dla bidoków
Niemal 2 miliony sprzedanych egzemplarzy, prawa do tłumaczenia w kilkunastu krajach, a w produkcji film na podstawie książki. A i jeszcze! 60 tygodni na liście bestsellerów “New York Times”. No czyli teoretycznie to powinna być niezła petarda. Teoretycznie, bo w praktyce prawie umarłam z nudów. Po raz kolejny dałam się uwieść bestsellerowi, którego fenomenu nie rozumiem.
-
Rzeczy, które zostaną
Przeczytana do połowy książka, niepiszący długopis, bałagan w torebce, zepsuty zegarek, skarpetki nie do pary… Przedmioty, porozrzucane w różnych miejscach domu. Drobiazgi, świadczące o rozpoczętych czynnościach, natręctwach, niechlujstwach. I jeszcze jakieś niedokończone rozmowy, odkładane na później spotkania, wspomnienia. Nasze życie codzienne. Rzeczy, których nie zdążymy uporządkować, a które staną się problemem do załatwienia. Rzeczy, które po nas zostaną…
-
I jeszcze książki o miastach
Książka Pauliny Wilk o której pisałam tutaj natchnęła mnie do zebrania w jednym miejscu książek o miastach. Ten nurt “architektoniczny” ostatnio mocno się rozwinął i trochę sie tego uzbierało. Ja wybrałam tylko kilka książek i nie wszystkie jeszcze przeczytałam, więc ja to tu tylko zostawię po prostu;-)
-
Miasta w roli glównej
Przyszłość niezaprzeczalnie należy do miast. To właśnie miasta są dziś naturalną przestrzenią człowieka (żyje w nich 70 proc. ludzkości). To tutaj mieszkamy, to tutaj pracujemy, uczestniczymy w życiu towarzyskim i publicznym. A same miasta stają się tematem kolejnych książek. Niedawno do tego nurtu dołączyła Paulina Wilk z książką “Pojutrze. O miastach przyszłości”.
-
Pypcie na języku
Zawsze lubiłam zabawy językiem. Sama nie jestem mistrzynią jego poprawnego używania, a umiejętność posługiwania się nim w konfiguracjach zagranicznych też jest mocno ograniczona. Z przyjemnością więc pożyczyłam książkę “Pypcie na języku” Michała Rusinka, żeby trochę się ponaśmiewać z fonetycznych faux pas, poszydzić z popełnianych na prawo i lewo językowych błędów, budzących niewybredne skojarzenia nazw miejscowych, czy zaskakujących żargonowych metafor.
-
Ukraiński smok zwycięża
Siła tego reportażu jest porażająca. Można czytać i kompletnie nie przyswajać, że to prawdziwe życie na Ukrainie.
-
Absurdalne życie w Iranie
Wydaje się, że couchsurfing w takim kraju jak Iran nie istnieje. Przyjmowanie gości z zagranicy jest nielegalne i można za to zostać ukaranym. A jednak! Młodzi mieszkańcy Iranu łamią wszelkie stereotypy.
-
Bracia i siostry
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, czy nie macie jakiegoś ukrytego rodzeństwa? No wiecie, że może rodzice coś tam kiedyś nabroili i może się okazać, że gdzieś jest jakiś brat przyrodni lub siostra? Będąc przez 9 lat jedynaczką ja niemal marzyłam o takiej sytuacji. Na szczęście potem urodziła mi się (to znaczy rodzicom) siostra i już przestałam o tym myśleć. No, ale żeby sobie wymyślić tych braci i sióstr 200?! No do tego moja wyobraźnia nie była by nigdy zdolna…
-
Międzymorze
Co to za człowiek z kosmosu ten Ziemowit Szczerek! Właśnie wróciłam z podróży po Europie Środkowo-Wschodniej, w którą się z nim zabrałam za sprawą jego książki “Międzymorze”. O mamo! Co to była za podróż! W głowie mi się kręci od nadmiaru informacji, analiz, wniosków i rozmów, opisanych jeszcze tym nieporabialnym językiem z szyldozami, tynkozami i radziecjami na czele. I chociaż czytając “Międzymorze” gęba mi się nieraz śmiała, bo Szczerek z urokiem rozprawia się z mitami i stereotypami wywlekając je na lewą stronę jak mocno zużytą poszewkę, to w rezultacie smutno mi jakoś, że tak się głupio dałam nabrać na tą lepszą wersję Polski.