Nie wiem, jakim cudem ominęłam szerokim łukiem książki Jakuba Małeckiego. To proza nieoczywista, w której człowiek zatapia sie z przyjemnością.
“Dygot” to powieść dojrzała, odważna, ale przede wszystkim ciekawa. Łączy w sobie elementy groteski, nostalgię i dawkę czarnego humoru, ale jest też bardzo wzruszająca. A przecież Jakub Małecki to młody polski autor, który ma jeszcze tyle przed sobą do napisania. Jestem pod ogromnym wrażeniem “Dygotu” i zamierzam w 2018 nadrobić wszystkie jego książki.

“Dygot” to opowieść o losach dwóch rodzin Geldów i Łabendowiczów. Historia zaczyna się na polskiej wsi w czasie wojny, a my towarzyszymy bohaterom aż do współczesności. Wtedy ich wnuki będą starały się albo zapomnieć o przeszłości rodziny albo wręcz odwrotnie będą szukały prawdy o przodkach i o sobie samych. Każdy z bohaterów chce znaleźć swoje miejsce, rozwiązać zagadkę, żyć godnie i … dygocze. Ten strach przed sobą, innymi, staje się największym ograniczeniem boahaterów. Przeznaczenie ich rozgrywa, strach zwycięża. A życie toczy się nieubłaganie, swoim szarym, ubłoconym życiem.
“Dygot” to przede wszystkim polska prowincja i małe miasto. Tutaj i wojna wyglądała inaczej, a życie po niej różniło się od miejskiego szumu i gwaru. Czas płynął wolniej, inne mieli ludzie zmartwienia. Również inność była traktowana bardziej dosłownie. Dziecko albinos wzbudzało gniew i agresję, wynikające ze strachu. Klątwy były nieodwracalne i wpędzały w szaleństwo.
“Dygot” to przede wszystkim ludzie. Małecki pięknie kreśli swoich bohaterów. Ich dramaty i codziennie życie. Trudno się od nich oderwać, trudno o nich zapomnieć. To ballada o zwykłym życiu, które bohaterowie przeżywają najlepiej, jak potrafią. Powieść, do której mogłabym wracać.
Ostatnie zdanie w książce: Maja zamknęła oczy i długo leżała tak bez słowa, moknąc, a później wszystko, prawie wszystko, było jak dawniej.

Jakub Małecki “Dygot”
Wydawnictwo SQN, 2015