„Kochanie, dlaczego ty ciągle czytasz?” – lekko gderliwe, pełne wyrzutu pytanie zawisło nad wakacyjnym spokojem. No nie wiem, może dlatego, że jak ostatnia idiotka wzięłam Miłoszewskiego na wakacje!
Powinnam była wyciągnąć wnioski z zeszłorocznego urlopu Patrycji, której Katarzyna Bonda zepsuła wakacje. Przecież to ten sam kaliber wciągnięcia, wessania, pochłonięcia. Można było przewidzieć, że wciągnie, zakleszczy, nie pozwoli od siebie odpocząć, ba nawet umyć w spokoju zębów. Myślałam, że Miłoszewski będzie świetnym kompanem, ale okazał się dopalaczem, nielegalną substancją myśli i słowa, której nie wolno, powtarzam, nie wolno brać na wakacje 😉 Miłoszewski nie ma litości, Szacki (Boże, jak ja go uwielbiam) nie ma litości i ja czytając też bezlitośnie odpływałam.

Wydawnictwo W.A.B
„Gniew” to trzecia część przygód prokuratora Teodora Szackiego i chyba najlepsza. Dlaczego? Bo jest niespodziewane porwanie, bo zbrodnia jest nieźle pokręcona, bo Szacki (niestety dla wszystkich mężczyzn) jest w świetnej formie. Tym razem w zimnym, mokrym, oblepionym nieznośnie drobną mżawką, Olsztynie przychodzi mu stawić czoło chyba najtrudniejszej sprawie.
Lubię przywiązanie do celnych i eleganckich zdań Miłoszewskiego. Potrafię je czytać kilka razy, śmiejąc się w głos. Uwielbiam czarny humor i cięte riposty Szackiego. Towarzystwo takich mężczyzn jak gburowaty i inteligentny prokurator to jest przyjemność sama w sobie.
Tylko dlaczego taki koniec? Czy tylko ja zrobiłam głupią minę po ostatnim akapicie? Czuję się bezlitośnie porzucona przez Szackiego i lekko zawiedziona na koniec.
Nasza ocena:
Nasza ocena: 5 -dla takich książek warto żyć (Wooooah!) – nasza subiektywna skala
„Gniew” Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo W.A.B