„Spędź z Tamarą 200 stron i zobacz, jak obrzydliwe może być, kiedy stracisz nad wszystkim kontrolę…” napisała Marta w poście „Czy leci z nami pilot”. No to spędziłam i … muszę przyznać moja droga M., że się trochę umęczyłam. Co prawda czyta się dobrze, językowo jest też całkiem nieźle i zabawnie, tylko chyba zabrakło mi trochę jakiegoś sensu. Strona po stronie z zegarmistrzowska niemal cierpliwością zanurzałam się razem z główną bohaterką w tym seksualno-narkotycznym szambie, w nadziei, że dopłynę do jakieś ciekawej puenty. Po 100 stronach wiedziałam już że nic z tego, że nie dopłynę nigdzie. Być może to wina Pilcha, który mistrzowsko wprowadził mnie w świat alkoholowego delirium, a…
-
-
Czy leci z nami pilot?
Kobiety upadłe postanowiły przy mnie trwać. I dobrze. Choć są bliskie granicy życia i śmierci, zawsze uczą mnie czegoś nowego. Tamara Mortus, ze swoim nazwiskiem, mogłaby być bohaterką rodzimego kryminału. Nie jest i choć książką „Nocne zwierzęta” Patrycji Pustkowiak nie jest długa i szybko sobie z nią radzę, momentami żałuję, że bohaterka nie trzyma broni i nie walczy ze światem przestępczym. Było łatwiej. Jedyne o co Tamara walczy to o odpowiednio wysoki stan upojenia. Kropka. Jest obrzydliwe zamroczona, niechlujna, odrażająca i wulgarna. Dlaczego zatem śledzę jej pijacko–narkotyczny bieg przez pokoje pełne niedopałków i pustych butelek? Po pierwsze dlatego, że książkę Patrycji Pustkowiak, jest napisana tak barwnym i kolorowym językiem, że…