Mogę śmiało powiedzieć: Czekałam na Pana, Teodorze Szacki! Brakowało mi takiego bohatera, który nie tylko będzie błyszczał inteligencją, ale będzie też przystojny (no trudno 🙄 ), będzie ganiał po miejscach zbrodni w garniturze, a co najważniejsze będzie miał skomplikowane życie osobiste i co dość dla mnie oczywiste w tym przypadku, rozbuchane życie erotyczne. Doczekałam się. Witam Pana 🙂
-
-
Mój pierwszy raz z Miłoszewskim
Trochę długo trwały te podchody, ale w końcu uległam i pozwoliłam się uwieść. Początkowo zniechęcały mnie te jego zbyt mocno skręcające w prawo wtręty, a po obejrzeniu Uwikłanych jakoś zupełnie na czytanie książki ochoty nie miałam. Nabrałam dopiero po serialu Wataha, do którego współtworzył scenariusz. Na pierwszy ogień poszedł „Bezcenny”. Spędziliśmy więc razem kilka wieczorów, przy winie i ze smooth jazzem w tle. Nie powiem, z zainteresowaniem słuchałam opowieści o zrabowanych kolekcjach sztuki, bursztynowej komnacie, czy o kulisach działania wywiadu. Nie powiem, polubiłam to towarzystwo czterech osobowości stłoczonych przez dłuższy czas w jednym miejscu, które dodały całemu temu tete-a-tete nieco pikanterii. I oczywiście można się przyczepić (bo zawsze można) do jakiś potknięć, czasem zbyt…
-
Samotny syn
„Syn” to nie tylko świetnie skrojony kryminał, ale też opowieść o relacjach, które potrafią nieźle w życiu zamieszać. To chyba najbardziej psychologiczna książka Jo Nesbø. Opowieść o o relacji ojciec – syn, o brzemieniu, które ten młodszy może nosić przez całe życie.
-
Bonda kole w „Biedronce” i na „Różach Gali”
Zaczyna się. Kolejny autor, który po sukcesie książki, powinien zapuścić wąsy, udać się w bieszczadzką dzicz i tam kontemplować naturę istnienia wszystkiego. Nie powinien pojawiać się na galach, bo nie daj Boże ktoś mu zrobi zdjęcie na „ściance”, a już najgorzej dla niego, jeśli wyjdzie na zdjęciu, tak jak Bonda. Katarzyna Bonda. Ładnie, a nawet szałowo.
-
Jak Katarzyna Bonda zepsuła mi urlop
Książki tego rodzaju powinny być opatrzone pewnym komentarzem, ostrzeżeniem, znaczkiem jakimś, który by informował: zastanów się, czy na pewno chcesz ta książkę zabrać ze sobą na urlop. Na ’Pochłaniaczu’ Katarzyny Bondy nic takiego nie znalazłam. Wpakowałam wiec książkę do walizki i postanowiłam zacząć czytać już w samolocie. No i … to właśnie był błąd.
-
Pochłaniacz czasu, jakich mało
Skandynawowie mają swoich nieogolonych, gruboskórnych, twardych detektywów po przejściach. My mamy Załuską i wiecie, co? Lubię to.
-
Mężczyzna po przejściach na tropie zbrodni
Pomyślałam, że w wakacje potrzebuje czegoś lekkiego i wciągającego, żebym mogła zapomnieć o bożym świecie. Kryminał! Jak mogłam nie pomyśleć o tym wcześniej? Moja mama zawsze powtarzała, że kryminał jest najlepszy na wakacje. Chyba jej nie wierzyłam, bo z kryminałami nie było mi po drodze. A może tylko, dlatego, że mówiła to moja mama. Wiecie jak jest 🙂
-
Dziwki, koks i boks w czasach honoru
Gdyby przyszło mi związać się z takim facetem jak Kostek – głównym (anty)bohaterem „Morfiny” Szczepana Twardocha, zabiłabym się chyba deską z gwoździem. Metroseksualny, bez charakteru, uzależniony od matki, do tego ćpun, dźiwkarz, alkoholik. Każdego sprzedałby za buteleczkę morfiny. Nie obdarzony genem lojalności – przeleciałby nawet żonę najlepszego przyjaciela. Nie można odmówić mu jednak wdzięku, inteligencji i poczucia humoru, prawdopodobnie też nieźle wygląda i ma więcej szczęścia niż rozumu. Prawdopodobnie robi też jakieś cuda w seksie. Taki typowy przedwojenny hipster, który raczej ma wywalone na ciężką pracę, typowy fuck boddy, z którym zawsze możesz pójść do łóżka lub na wódkę. A gdyby tak, takiego bohatera ubrać w historię Kapitana Klossa? Szczepan Twardoch właśnie…
-
Na okładce najnowszej książki Katarzyny Bondy Zygmunt Miłoszewski stwierdził, że mamy do czynienia z „królową polskiego kryminału”. Czy to prawda? Będziemy sprawdzać. Ponad 600 stron „Pochłaniacza” wygląda apetycznie 🙂