Chodzenie na Targi Książki jest jak przechadzanie się po największej księgarni na świecie. Można dostać oczopląsu, zaślinić się na śmierć i bezkarnie wbić paznokcie z ramię towarzysza (ja w zeszłym roku wbijałam w Patrycji 😀 )
Co poza tym można? 😉
Warszawskie Targi Książki zawsze były fajnym wydarzeniem. Trzeba jednak przyznać, że od kiedy przeniosły się na Stadion Narodowy, nabrały rozmachu. Lubię tam kupować książki (ceny bywają zabójczo niskie) i delektować się atmosferą ogólnego poruszenia. Raz w roku to nie ciuchy młodych i zdolnych, nie biżuteria ambitnych i awangardowych, nie koncert światowej gwiazdy, ale książka, jest w centrum uwagi. Widok ludzi, którzy przechadzają się całymi rodzinami po stoiskach – bezcenny, spotkanie ulubionego autora, która odpowiada na pytania swoich czytelników – niepowtarzalne.
Do zobaczenia między książki.
O Targach Książki (14-17 maja) możecie przeczytać >> tutaj