Kto się czuje bardziej obco? Ten, który przyjechał z innego kraju, czy ten, który źle czuje się we własnym?
Kiedy jadę do innego miasta, nawet w Polsce, to czuję, że nie jest moje. Obce wydają się ulice, nieprzyjemnie szumią drzewa, potykam się o nie swoje krawężniki. Tkanka miejsca nie wrasta od razu we mnie, czuję, że jestem tylko gościem. Urodziłam się w Warszawie, i w tym mieście mieszkam. Nie musiałam się (jeszcze!) przeprowadzać, nie chciałam też wyjeżdżać na dłużej. Jestem z tych osób, dla których miejsce zamieszkania to oaza, poczucie przynależności i bańka wewnętrznego spokoju. A kiedy zmienia się nie tylko miasto, czy kraj, ale zaczyna się żyć w innej kulturze? Jak poczuć się jak w domu, na ziemi, która domu nie przypomina? Jak usiąść do stołu z ludźmi, którzy jedzą i mówią inaczej, którzy wyznają zupełnie inne wartości?
Elif Shafak “Arafa” napisała na samym początku kariery,ale dopiero teraz została wydana w Polsce. Shafak urodziła się we Francji, dorastała w Hiszpanii, a studiowała w Turcji, gdzie jest cenioną pisarką. Orhan Pamuk uznał ją na najlepszą turecką pisarkę ostatniej dekady. Ja czytałam tylko “Ucznia architekta”, ale Shafak zapamiętałam.
Omer, Abed, Piyu to trzech studentów, z różnych zakątków świata, którzy szukają swojego miejsca w Bostonie. Omer przyjechał ze Stambułu i chce zrobić doktorat z nauk politycznych, w czym ciągle przekadzają mu liczne romanse. Swoją duchową drogę znajduje dzięki Gail – Amerykance, która z kolei jest kompletnie niestabilna emocjonalnie i często myśli o samobójstwie. Abed – zmaga się ze stereotypami dotyczącymi Arabów w Stanach, a Piyu to Hiszpan o tak pogodnej duszy, że nawet nie zauważa, jakie problemy ma jego dziewczyna. Wszyscy spotykają się jednym domu i wszyscy chcą znaleźć swoje miejsce, a może nawet nazwać je domem. Okazuje się, że czasem lepiej poczuć to mogą przyjezdni niż mieszkańcy.

Bardzo spodobała mi się lekkość, z jaką autorka opisała temat “obcości”. Dla tych studentów, to czas nie tylko nowego miejsca, ale w ogóle określenia samego siebie, dojrzewania. Nie ma tu jakiś wielkich i skomplikowanych analiz. Siadamy z chłopakami z ich kuchni bostońskiego mieszkania, pijemy miętową herbatę i obserwuje, jak zmuszeni są dogadać się ze sobą. Atutem książki jest poczucie humoru, kiedy w salonie zasiadają różni ludzie i trochę po omacku zaczynają rozmawiać. Shafak najbardziej interesuje proces określenia siebie na nowo, który zachodzi, czy tego chcemy czy nie i jak się okazuje miejsce zamieszkania nie gra tu zasadniczej roli.

Elif Shafak “Araf”
Wydawnictwo Znka, 2017